spinner

Ile na odszkodowaniach tracą linie lotnicze? To są naprawdę duże pieniądze.

obraz główny

Odszkodowania za opóźnione i odwołane loty liczone są nie w milionach, ale w miliardach euro. Kwoty za 2018 rok robią ogromne wrażenie.

Wszystko wskazuje na to, że w kolejnych latach ilość wypłacanych odszkodowań będzie rosła w zawrotnym tempie. Łączna suma jaką przewoźnicy musieli wypłacić w 2018 roku wynosi 17,6 miliarda euro. Czy to dużo? Dla porównania – jest to prawie 10 miliardów złotych więcej niż w 2019 roku wyniesie całkowity wpływ do budżetu Polski z tytułu podatku PIT (64,3 mld zł). Nic dziwnego, że linie lotnicze bronią się jak mogą przed wypłacaniem odszkodowań, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja. Mało tego, linie lotnicze potrafią odlecieć bez kilku pasażerów, aby tylko uniknąć dalszych opóźnień i wypłacania odszkodowań wszystkim, którzy byli na pokładzie.

Relacjonuje zaprzyjaźniona z nami załoga jednego z przewoźników czarterowych: przylatujemy z pasażerami wieczornym lotem i niestety łapiemy lekkie opóźnienie, które będzie miało wpływ na cały kolejny dzień. Okazuje się, że pilotom „wyszły godziny” i muszą spędzić w hotelu więcej czasu niż planowali, zanim będą mogli ponownie usiąść za sterami. Jasne jest, że lot powrotny zaplanowany na 7 rano nie wystartuje. Odlatujemy z pasażerami dopiero o 9.30. Załoga ma świadomość, że dzieli nas tylko 30 minut od przekroczenia 3-godzinnego opóźnienia, za które przewoźnik będzie musiał wypłacać wysokie odszkodowania. Samolot tego dnia wykonuje jeszcze kilka innych tras. Jeśli opóźnił się pierwszy rejs, wszystkie kolejne również będą zagrożone. Kapitan podejmuje decyzję o nadrabianiu opóźnienia gdzie tylko możliwe – nie tylko w powietrzu. Szefowa pokładu kończy boarding przed czasem, nawet jeśli na pokładzie nie będzie kompletu pasażerów. Czy tak można? Teoretycznie nie, ale bardziej opłaca się wypłacić odszkodowania kilku niewpuszczonym na pokład osobom niż ryzykować, że będą musieli płacić wszystkim.

Czytaj teżOdzyskanie odszkodowania za odwołany lub opóźniony lot na drodze sądowej.

Rekordzistą w 2018 roku okazała się linia Ryanair, która zapłaciła swoim pasażerom łącznie 699,7 miliona euro. Na drugim miejscu w niechlubnym rankingu uplasował się Easyjet z sumą 455,3 miliona euro, a trzecie miejsce zajęła Lufthansa – 391,9 miliona euro. I choć liczby te robią wrażenie, to linie lotnicze nie mają powodów do zadowolenia. Każde wypłacone odszkodowanie to osobna historia pasażera, który nie zdążył na rozmowę kwalifikacyjną, ważne spotkanie, ślub albo pogrzeb. Wszystko wskazuje na to, że w kolejnych latach będzie tylko gorzej. Eurocontrol, czyli europejska agencja zarządzająca przestrzenią powietrzną przewiduje, że w 2019 roku liczba opóźnionych lotów wzrośnie aż o 50%. Główną przyczyną tak tragicznych statystyk jest brak kontrolerów ruchu lotniczego, którzy mogliby pomóc rozładować tłok na europejskim niebie i obsłużyć stale rosnącą ilość lotów.

Czy brak kontrolerów lotów to okoliczność zwalniająca linie lotnicze od obowiązku wypłaty odszkodowań? Teoretycznie nie jest to wina przewoźnika, ale w praktyce muszą oni za to płacić. Przyznał to nawet sam Kenny Jacobs, dyrektor marketingu Ryanair mówiąc na konferencji prasowej: to nie jest fair. Odpowiedzialność za opóźnienia ponosi kontrola lotów, ale to my musimy płacić. Takie niestety jest prawo.

Szacuje się, że w cenie każdego biletu lotniczego kwota 1 euro z góry przeznaczana jest na pokrycie odszkodowań. I z całą pewnością suma ta niedługo wzrośnie.

Przeczytaj również

Korzystamy z plików cookies, aby zapewnić najlepszą jakość usług. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności.